środa, 20 czerwca 2012

school day


Dzisiejszy dzień zaczęłam ni jak do tego co działo się tuż po godzinie 8:00. Od samego początku moi jakże rozrywkowi koledzy z klasy wprowadzili mnie w wesoły nastrój. Z nimi nigdy brak rozrywki i śmiechu:) Na lekcji geografii czytanie ocen, nasz opinia o nich itp.-standard na każdej lekcji od jakiś dwóch tygodni. Historia chyba nie zachwyciła nikogo, jak zwykle kolejne przybywające do nauki daty i postaci. Na trzeciej lekcji zaczął się j.polski, jakże kojący przedmiot. Właśnie wtedy najbardziej się uśmiałam! To co z P. robiłyśmy w ostatniej ławce w rzędzie przy ścianie nie było na miejscu, a szczególnie to co robiłam ja.
Może nie będę tutaj tego opisywać, bo chyba nie byłoby to na miejscu :p Ale jeśli Wam też nudzi się na lekcjach tak jak mi z Polą to śmiało zgłaszać się do nas, na pewno podrzucimy Wam kilka pomysłów na ciekawą lekcje bez konsekwencji u nauczyciela. Reszta lekcji to kolejny standard, zaczynamy popadać w rutynę. 5 minut gadki nauczyciela o testach, 5 minut gadki nauczyciela o zbliżającym się końcu roku, 35 minut uciszanie klasy i mówienie nauczyciela o jakże niedopuszczalnym zachowaniu uczniów. Gdzie czas na prowadzenie lekcji? Nie słyszało się o owym, przynajmniej w klasie ID w gimnazjum nr. 1 w Malborku. Przerwy na szczęście nie są rutynowe i dają dużą dawkę śmiechu, nawet przez te 5 minut potrafię rozpłakać się ze śmiechu jak na największej komedii świata. W sumie to lubię chodzić do szkoły i uwielbiam tych ludzi z niej, ale nie mogę powiedzieć, że nie chcę wakacji, bo chcę!! Bardzo! Może dlatego ostatnimi czasy tak cholernie dłużą mi się lekcje, a dzisiejsza chemia? NIE DO WYTRZYMANIA! 

a tutaj niestety jeszcze parę zmagań P. z moim aparatem :)

  poproszę o zdjęcia w trybie natychmiastowym!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz